wtorek, 3 lipca 2012
Moje kłopoty z poczęciem dzieci
Nasz ślub zaraz po studiach 24 sierpnia 2002 roku a potem lata starań o dziecko. Niby to takie oczywiste, a jednak okazuje się, że co 3-4 para ma z tym problemy. Moje rozpoznanie to choroba Hashimoto i zespół policystycznych jajników...Najpierw na studiach obawa przed niechcianą ciążą i lawinowa antykoncepcja - wtedy człowiek nie myśli o dzieciach - skupia się na studiach, karierze i hulaszczej zabawie... O po latach okazuje się, że antykoncepcja jeszcze mocno pogłębiła te schorzenia i kompletnie rozregulowała mój cykl...
Gdyby ktoś teraz postawił mi diagnozę, a byłabym 1 dzień po ślubie i miała w planach rodzicielstwo, to bez wahania poszłabym do specjalisty np. Kliniki Bezpłodności. A tak cały rok 2002 i 2003 to nasze starania i nic....Latami chodziłam do lekarki, która była serdeczną przyjaciółka mojej Cioci... Myślałam, że kobieta, kobiecie pomoże...a tutaj jeszcze coraz gorzej się zrobiło jedyne co to rozpoznanie zespołu PCO. Potem dostałam kontakt na ul. Mokotowską do dobrego ginekologa-endokrynologa. Lekarz godny polecenia, ale oprócz dobrego rozpoznania tak powszechnej dzisiaj choroby tarczycy Hashimoto nic mi nie pomógł. Po ustawieniu dawek leków na tarczycę uważał, że wszystko jest w porządku i po prostu mamy się z Mężem starać...I tak nadeszło lato 2006, i dalej nic...
Wtedy postanowiłam wziąść sprawy w swoje ręce...Jestem od lat mieszkanką warszawskiego Ursynowa i Natolina i chciałam gdzieś blisko znaleść Klinikę Bezpłodności...i znalazłam Klinikę Novum I to był strzał w dzieciątkę!!! Wszystko zaczęło się od mojej przypadkowej wizyty na forum internetowym Na pierwszej wizycie rozpoznawczej lekarz robi bardzo dokładny wywiad, przegląda wszystkie wyniki badań i mówi jedno z najważniejszych zdań jakie kiedykolwiek udało mi sie usłyszeć od lekarza ginekologa: "Pani schorzenie zespół PCO jest typowe, ale każdy przypadek w naszej Klinice traktujemy indywidualnie - może Pani zajść w ciążę już po jednym cyklu tylko z pomocą leków farmakologicznych, a może też Pani starać się latami o dziecko(nawet 8 lat) w ostateczności metoda invitro...może okazać się kluczem do sukcesu. Cel jest jeden i my dołożymy wszelkich starań by go zrealizować!"
I to były słowa-klucze. Jest sierpień 2006 - przechodzę w Novum serię badań przez cały cykl - bardzo kosztowne, ale każdy tam się stara - od pielęgniarki w laboratorium przez specjalistę od USG i ginekologa. Jestem pod dużym wrażeniem. Mąż też. Człowiek inaczej od razu się nastawia i widzi nadzieję i światełko w tunelu. W okolicach 12stego ostatnia wizyta z wytycznymi i seria leków do wykupienia. Wyjazd firmowy na Mazury na długi weekend sierpniowy na łódki...a ja z całą apteczką i rozpiską leków...biorę, źle się czuję - bóle brzucha i głowy...odlot, a tu jeszcze Mazury Powrót do domu. Monitoring cyklu w klinice- kolejne koszty, ale w końcu mój gino mówi: "Ok, dzisiaj robimy zastrzyk i mocno się staramy"... jest początek września 2006 roku. I 13 października 2006 w piątek robię test ciążowy....dwie kreski!!!! Nie mogę uwierzyć... I tego samego dnia ok. 11stej jestem w Klinice na wizycie...w poczekalni przed gabinetem spotykam kobietę - opowiada mi swoją historię - 13 lat starań o dziecko i chyba ostatnia próba przed nią, bo psychicznie już tego nie może wytrzymać...Dramat.A ja jestem w ciąży...z Weroniką. I tak w wieku 30 lat 2 lipca 2007 roku zostałam Mamą:)))
Zachęcam gorąco wszystkich, którzy po roku starań o dziecko nie zachodzą w ciążę - spróbujcie udać się do specjalistów, nie czekajcie - czas działa na Waszą niekorzyść. Polecam wszystkie Kliniki Bezpłodności w Polsce:)))) Pozwalają realizować wspólne marzenia i dają szansę bycia Rodzicem:)
Jeszcze nie jeden raz poruszę ten wątek, bo od 5 lat w zasadzie od narodzin Weroniki napotkałam na swojej drodze tylu znajomych i przyjaciół z problemem bezpłodności, że chyba książkę mogłabym napisać...przytoczę w kolejnych postach kilka historii, które czasem wydają się nieprawdopodobne...
Tymczasem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz